Żeby się za bardzo nie rozwodzić nad tym tematem postanowiłam zrobić krótki ranking 5 filmów, które obejrzałam i książek, które przeczytałam w mijającym roku i które wywarły na mnie największe wrażenie.
środa, 31 grudnia 2014
czwartek, 25 grudnia 2014
"Pokłosie" - bo nic nie jest czarno - białe
"Wiesz, co jest potrzebne do przebaczenia? Sumienie!"
Już od bardzo dawna miałam ochotę obejrzeć ten film. Swego czasu było o nim niezwykle głośno. Wśród widzów wzbudził bardzo skrajne uczucia od zachwytu po oburzenie i niesmak. Olbrzymia fala krytyki, ale równie dużo pozytywnych opinii skłoniło mnie do sprawdzenia na własnej skórze o co w tym kontrowersyjnym filmie chodzi. Byłam ciekawa co sprawia, że produkcja ta jest tak różnie oceniana.
"Pokłosie" to polsko-holendersko-rosyjsko-słowacki film fabularny w reżyserii Władysława Pasikowskiego, który swą premierę miał 9 listopada 2012 roku. Jest to powrót reżysera po przerwie trwającej od roku 2001 (Reich).
środa, 24 grudnia 2014
Życzenia świąteczne
Moi drodzy,
z okazji Bożego Narodzenia chciałabym Wam wszystkim życzyć spokojnych, wesołych świąt, dużo szczęścia, radości i oczywiście zdrowia. Życzę wam również, by spełniły się wszystkie wasze marzenia. I by w tym nadchodzącym roku udało Wam się przeczytać więcej dobrych książek i obejrzeć kolejne świetne filmy.
z okazji Bożego Narodzenia chciałabym Wam wszystkim życzyć spokojnych, wesołych świąt, dużo szczęścia, radości i oczywiście zdrowia. Życzę wam również, by spełniły się wszystkie wasze marzenia. I by w tym nadchodzącym roku udało Wam się przeczytać więcej dobrych książek i obejrzeć kolejne świetne filmy.
Wesołych Świąt!
piątek, 19 grudnia 2014
"Mężczyzna, który tańczył tango" - czyli o pewnej niebezpiecznej grze
"Mężczyzna, który tańczył tango" to póki co ostatnia wydana w Polsce powieść hiszpańskiego pisarza i dziennikarza Artura Pérez-Reverte. Owego autora znam i bardzo sobie cenię. Do tej pory miałam już okazję przeczytać jego "Królową Południa", "Klub Dumas" i "Szachownicę flamandzką". Wszystkie te tytuły bardzo mi się podobały, a w szczególności "Klub Dumas"- książkę tą oczywiście wszystkim polecam, jednak uprzedzam, że lepiej wcześniej zapoznać się z utworami Alexandra Dumasa, a w szczególności z "Trzema muszkieterami", bo inaczej można mieć problemy z zrozumieniem pewnych wątków które się tam przewijają. Znając więc możliwości Perez-Reverte, gdy tylko usłyszałam, że kolejna jego powieść ma zostać wydana w naszym kraju wiedziałam, że będę musiała ją prędzej czy później przeczytać. Tak też się stało...
Opis z okładki:
Max jest tancerzem, bawidamkiem i oszustem. Mecha – żoną sławnego i bogatego kompozytora. Spotkają się tylko trzy razy – zawsze w innym miejscu, zawsze w innych okolicznościach: w roku 1928 podczas rejsu do Buenos Aires, w 1937 na Lazurowym Wybrzeżu i w 1966 nieopodal Neapolu. Każde z tych spotkań to odsłona ich burzliwego namiętnego związku, szpiegowskiej afery politycznej i międzynarodowych rozgrywek w szachy.
Mężczyzna, który tańczył tango to najbardziej szelmowska i zmysłowa powieść w twórczości Artura Péreza-Revertego.
Autor w swoich wcześniejszych utworach przyzwyczaił mnie do ciekawych zagadek, wielu zaskakujących zwrotów akcji i ogólnie powieści o bardziej przygodowo - kryminalnym charakterze. Jednak ta książka odbiega znacznie od kursu jaki obrał wcześniej pisarz. Akcja nie pędzi tak szybko, występuje co prawda pewna afera szpiegowska, jednak nie pełni ona głównej roli w całej fabule. Bo jak się okazuje "Mężczyzna..." to tak naprawdę romans! Może nie taki ckliwy i lekki, ale mimo wszystko romans. Wydawać by się mogło, że wielu czytelników Perez-Reverte może być zdziwionych tym faktem. Ja co prawda również na początku czułam lekką dezorientację, która mimo wszystko szybko zniknęła, bo dałam się porwać tej wyjątkowej powieści.
Autor przenosi nas do różnych czasów i miejsc, doskonale oddając klimat opisywanych lat. Szczegółowo i z wyjątkową precyzją odmalował świat lat 20, 30 i 60 XX wieku. Zachowanie ludzi, maniery, modę jaka panowała w tych okresach. "Mężczyzna..." to powieść o miłości, zdradzie, samotności, przemijania i starości. Pisarz pokazuje jak zmieniają się ludzie na przestrzeni lat pod wpływem wydarzeń i ludzi, którzy przewijają się przez ich życie. Książka niesie również ze sobą przesłanie, że prawdziwa miłość jest wieczna, a przed przeznaczeniem nie da się uciec. Ważne jest tutaj również tango, które zostało opisane na łamach powieści w bardzo zmysłowy sposób. Niezwykłe jest z jaką precyzją udało się pisarzowi oddać klimat tego niezwykłego tańca. W książce podobnie jak w "Szachownicy flamandzkiej" dużą rolę odgrywają szachy. I tu znowu pochwała dla Perez-Reverte, bo udało się mu nawet mnie kompletnego laika jeśli chodzi o szachy zainteresować tymi kwestiami. Doskonale nakreślona jest również relacja łącząca głównych bohaterów, pełna niedopowiedzeń i napięcia.
Polecam. Mimo, że to nie jest książka w takim samym stylu jak wcześniejsze utwory Perez-Reverte, nie oznacza to, że jest zła, a wręcz przeciwnie. Jedynie inna. Jeżeli chcecie poznać historię tanga, być świadkami niebezpiecznej gry między głównymi bohaterami i rozsmakować się w doskonałym stylu autora musicie koniecznie przeczytać tą książkę. Ostatnio coraz bardziej zaczęłam interesować się literaturą hiszpańską. Po Zafonie zakochałam się w prozie Arturo Perez-Reverte. Jeżeli znacie innych dobrych pisarzy z półwyspu iberyjskiego, to piszczie nazwiska w komentarzach, bo z chęcią się z nimi zapoznam.
Polecam. Mimo, że to nie jest książka w takim samym stylu jak wcześniejsze utwory Perez-Reverte, nie oznacza to, że jest zła, a wręcz przeciwnie. Jedynie inna. Jeżeli chcecie poznać historię tanga, być świadkami niebezpiecznej gry między głównymi bohaterami i rozsmakować się w doskonałym stylu autora musicie koniecznie przeczytać tą książkę. Ostatnio coraz bardziej zaczęłam interesować się literaturą hiszpańską. Po Zafonie zakochałam się w prozie Arturo Perez-Reverte. Jeżeli znacie innych dobrych pisarzy z półwyspu iberyjskiego, to piszczie nazwiska w komentarzach, bo z chęcią się z nimi zapoznam.
Recenzja bierze udział w wyzwaniach:
sobota, 13 grudnia 2014
Hitchcock: "Rebecca"
"Last night I dreamt I went to Manderley again."
Tymi właśnie słowami rozpoczyna się książka Daphne du Maurier, ale również ekranizacja tego dzieła w reżyserii samego Alfreda Hitchcocka. "Rebecca", bo o niej oczywiście mowa, to film, który od bardzo dawna mnie interesował. Uważany jest w końcu za jedną z najlepszych produkcji mistrza suspensu. Wstyd więc takiej klasyki nie znać. A że ja już jakiś czas temu miałam okazję przeczytać książkę na której podstawie powstał i nie będę ukrywać, że powieść Daphne du Maurier wywarła na mnie dość duże wrażenie, z tym większą ciekawością chciałam sprawdzić jak z przeniesieniem na ekran tego niezwykłego utworu poradził sobie jeden z moich ulubionych reżyserów.
sobota, 6 grudnia 2014
"W otchłan mroku" - czyli o tym, że koniec wojny nie oznacza końca zła
Powracam, znowu po skandalicznie długiej przerwie. Tym razem mam zamiar opowiedzieć wam o piątym tomie z serii przygód o nieustraszonym lwowskim detektywie Edwardzie Popielskim. Książkę przeczytałam już co prawda ponad trzy tygodnie temu, ale niestety do dzisiaj nie znalazłam ani minutki, by skrobnąć parę zdań dotyczących moich odczuć.
Subskrybuj:
Posty (Atom)