"Shirley" to już moje trzecie spotkanie z twórczością słynnych XIX wiecznych pisarek. Pierwszy raz miałam okazję się z nimi zapoznać czytając chyba najsłynniejszą z ich książek - "Wichrowe Wzgórza" Emily Bronte. Potem w moje ręce trafiła feministyczna powieść Anne - "Lokatorka z Wildfell Hall", którą zrecenzowałam tutaj. A teraz w końcu udało mi się przeczytać "Shirley" autorstwa Charlotte, najpłodniejszej pisarki z całego rodzeństwa. Wielu z was pewnie dziwi fakt, że nie sięgnęłam najpierw po "Jane Eyre", która jest przecież powszechnie zachwalana i określana jako ta "naj" w dorobku najstarszej z sióstr Bronte. Postanowiłam bowiem postąpić na odwrót i najpierw zapoznać się z tymi mniej znanymi utworami, by "Jane Eyre" zostawić sobie na sam deser ;)
"Shirley" to druga wydana powieść angielskiej autorki. Opublikowana została pod pseudonimem Currer Bell w 1849 roku. Polskiego wydania doczekaliśmy się dopiero w roku 2011! Tak po 162 latach! Czy tylko ja uważam, że to skandal? I mimo, że ja czytałam tą książkę w oryginalne, to nie wyobrażam sobie nie pochwalić wydawnictwa MG, które jako pierwsze pozwoliło polskim czytelnikom poznać całą twórczość tego niezwykłego rodzeństwa. Bo możliwe, że na polskie tłumaczenia musielibyśmy jeszcze długo poczekać.
Akcja powieści toczy się w Yorkshire, w latach 1811-12. Są to czasy depresji przemysłowej spowodowanej wojnami napoleońskimi. Powieść dotyka również problemu powstań luddystycznych w przemyśle tekstylnym w Yorkshire. Młoda i nieśmiała Caroline zakochuje się w przystojnym przedsiębiorcy Robercie Moorze, jednak dzieląca ich przepaść majątkowa stoi na drodze do ich szczęścia.
"Shirley" to powieść której akcja toczy się nieśpiesznie, lekko, powoli. Autorka pozwala nam delektować się słowem, treścią i bohaterami. Bez pośpiechu, stopniowo wdraża nas w temat swojego utworu. A problematyka, którą podejmuje jest naprawdę bogata: konflikt pokoleń, płci i klas. Wszystko to umiejętnie wykreowane i przedstawione w bardzo przejrzysty sposób sprawia, że książkę czyta się z prawdziwą przyjemnością. Bronte równie dobrze poradziła sobie ze szczegółowym odmalowaniem epoki, w której toczy się akcja powieści. Doskonałe oddanie klimatu burzliwych lat wojen napoleońskich sprawia, że czytelnikowi wydaje się jakby był naocznym świadkiem wszystkich wydarzeń. Pani Bronte to spostrzegawczy obserwator, który świetnie potrafi sportretować różnorodnych bohaterów. Podobnie jak u Jane Austen, są to postacie często groteskowe, pełne wad, którym autorka nie szczędzi krytyki.
Oczywiście jak to u większości pisarzy XIX wieku bywa styl autorki nie pozostawia nic do zarzucenia, a powiem nawet więcej - jest doskonały. Lekki, bogaty i wysmakowany sposób pisania autorki, to coś co sprawia, że nawet te nudniejsze fragmenty czyta się z przyjemnością. Bronte wtrąca również niekiedy własne uwagi i przemyślenia, komentując i krytykując tym samym niektóre cechy charakteru, czy poglądy. Za pomocą bohaterów wyraża swoje głębokie niezadowolenie z roli kobiet w tamtych czasach, dlatego podziwiam ją za odwagę, bo wtedy takie poglądy były zupełnie nie do pomyślenia. I zapewne wielu było zniesmaczonych tą książką.
Akcja książki toczy się bardzo nierówno. Fragmenty nudne przeplatają się z tymi ciekawszym. I moim zdaniem pierwsza połowa książki jest znacznie wolniejsza, i muszę przyznać, że trochę się wymęczyłam zanim dobrnęłam do połowy, bo wtedy na szczęście akcja zaczęła toczyć się znacznie szybciej. "Shirley" to bardzo obszerna powieść obyczajowa (moje wydanie miało prawie 700 stron), więc jeśli nie lubicie takich grubych książek, to ta jest raczej nie dla was.
A i jeśli myślicie, że Shirley to główna bohaterka, to niestety muszę was uświadomić, że jesteście w błędzie. Postać ta pojawia się w książce znacznie później, a najważniejszą osobą w powieści jest nieśmiała i niepewna Caroline Helstone. Niestety żadna z postaci nie zdobyła jakoś szczególnie mojej sympatii i, mimo że lubiłam Shirley za jej niezależność i odwagę, jednakże ona również mnie niekiedy irytowała. Co ciekawe popularność tej powieści sprawiła, że Shirley stało się imieniem żeńskim. W czasach Bronte było to typowe imię męskie, jednak zdarzały się nieliczne przypadki kobiet o tym imieniu. Tytułowa bohaterka została tak nazwana przez ojca, ponieważ spodziewał się on narodzin syna. Obecnie Shirley stało się dzięki powieści bardziej żeńskim imieniem, nadawanym coraz rzadziej chłopcom.
Autorka już na samym początku ostrzega nas byśmy nie oczekiwali, ze jej dzieło to romans pełen pasji, emocji i sentymentu. Faktycznie, ja odebrałam tą książkę jako powieść obyczajową pokazującą życie w początkach XIX wieku, przedstawiającą problemy z jakimi borykali się ówcześni ludzie a przede wszystkim pozycję kobiet w tamtych czasach.
Jeśli mam być szczera to ze wszystkich trzech przeczytanym przeze mnie utworów sióstr Bronte ta wywarła na mnie najmniejsze wrażenie. Mimo to się nie zniechęcam i z przyjemnością sięgnę po pozostałe książki Charlotte. Może i ta powieść odbiega nieco poziomem od "Wichrowych Wzgórz" i "Lokatorki z Wildfell Hall", ale i tak jest to utwór na wysokim poziomie. Nie bez znaczenia jest na pewno fakt, że książka powstawała w bardzo ciężkich dla autorki czasach: trójka z jej rodzeństwa wtedy zmarła. Podobno postać Caroline Helstone była luźno wzorowana na Anne Bronte, Shirley z kolei na drugiej siostrze - Emily. Co więcej Charlotte planowała zakończyć powieść w bardziej dramatyczny sposób, jednakże po rodzinnej tragedii jaka ją spotkała zdecydowała się zakończyć "Shirley" w bardziej pozytywny sposób. Tak więc jeżeli nie jesteście uczuleni na klasykę i słowo XIX wieczna powieść nie wywołuje u was spazmów bólu, to jak najbardziej zachęcam do zapoznania się z wymienioną wyżej pozycją. A jeśli nie mieliście jeszcze kontaktu z prozą sióstr Bronte, to raczej nie radzę zaczynać od tej książki, bo możecie się niepotrzebnie zniechęcić do twórczości tego wybitnego rodzeństwa.
Oczywiście jak to u większości pisarzy XIX wieku bywa styl autorki nie pozostawia nic do zarzucenia, a powiem nawet więcej - jest doskonały. Lekki, bogaty i wysmakowany sposób pisania autorki, to coś co sprawia, że nawet te nudniejsze fragmenty czyta się z przyjemnością. Bronte wtrąca również niekiedy własne uwagi i przemyślenia, komentując i krytykując tym samym niektóre cechy charakteru, czy poglądy. Za pomocą bohaterów wyraża swoje głębokie niezadowolenie z roli kobiet w tamtych czasach, dlatego podziwiam ją za odwagę, bo wtedy takie poglądy były zupełnie nie do pomyślenia. I zapewne wielu było zniesmaczonych tą książką.
Akcja książki toczy się bardzo nierówno. Fragmenty nudne przeplatają się z tymi ciekawszym. I moim zdaniem pierwsza połowa książki jest znacznie wolniejsza, i muszę przyznać, że trochę się wymęczyłam zanim dobrnęłam do połowy, bo wtedy na szczęście akcja zaczęła toczyć się znacznie szybciej. "Shirley" to bardzo obszerna powieść obyczajowa (moje wydanie miało prawie 700 stron), więc jeśli nie lubicie takich grubych książek, to ta jest raczej nie dla was.
A i jeśli myślicie, że Shirley to główna bohaterka, to niestety muszę was uświadomić, że jesteście w błędzie. Postać ta pojawia się w książce znacznie później, a najważniejszą osobą w powieści jest nieśmiała i niepewna Caroline Helstone. Niestety żadna z postaci nie zdobyła jakoś szczególnie mojej sympatii i, mimo że lubiłam Shirley za jej niezależność i odwagę, jednakże ona również mnie niekiedy irytowała. Co ciekawe popularność tej powieści sprawiła, że Shirley stało się imieniem żeńskim. W czasach Bronte było to typowe imię męskie, jednak zdarzały się nieliczne przypadki kobiet o tym imieniu. Tytułowa bohaterka została tak nazwana przez ojca, ponieważ spodziewał się on narodzin syna. Obecnie Shirley stało się dzięki powieści bardziej żeńskim imieniem, nadawanym coraz rzadziej chłopcom.
Autorka już na samym początku ostrzega nas byśmy nie oczekiwali, ze jej dzieło to romans pełen pasji, emocji i sentymentu. Faktycznie, ja odebrałam tą książkę jako powieść obyczajową pokazującą życie w początkach XIX wieku, przedstawiającą problemy z jakimi borykali się ówcześni ludzie a przede wszystkim pozycję kobiet w tamtych czasach.
Jeśli mam być szczera to ze wszystkich trzech przeczytanym przeze mnie utworów sióstr Bronte ta wywarła na mnie najmniejsze wrażenie. Mimo to się nie zniechęcam i z przyjemnością sięgnę po pozostałe książki Charlotte. Może i ta powieść odbiega nieco poziomem od "Wichrowych Wzgórz" i "Lokatorki z Wildfell Hall", ale i tak jest to utwór na wysokim poziomie. Nie bez znaczenia jest na pewno fakt, że książka powstawała w bardzo ciężkich dla autorki czasach: trójka z jej rodzeństwa wtedy zmarła. Podobno postać Caroline Helstone była luźno wzorowana na Anne Bronte, Shirley z kolei na drugiej siostrze - Emily. Co więcej Charlotte planowała zakończyć powieść w bardziej dramatyczny sposób, jednakże po rodzinnej tragedii jaka ją spotkała zdecydowała się zakończyć "Shirley" w bardziej pozytywny sposób. Tak więc jeżeli nie jesteście uczuleni na klasykę i słowo XIX wieczna powieść nie wywołuje u was spazmów bólu, to jak najbardziej zachęcam do zapoznania się z wymienioną wyżej pozycją. A jeśli nie mieliście jeszcze kontaktu z prozą sióstr Bronte, to raczej nie radzę zaczynać od tej książki, bo możecie się niepotrzebnie zniechęcić do twórczości tego wybitnego rodzeństwa.
Recenzja bierze udział w wyzwaniu:
Twórczość sióstr Bronte jest dla mnie niemałą zagadką. "Wichrowe wzgórza" uwielbiam, natomiast "Jane Eyre" kompletnie nie przypadła mi do gustu. Męczyłam ją prawie cały sierpień. Mam nadzieję, że akurat tobie się spodoba. Ja mam na półce, natomiast "Villette". Jeśli tą pozycją się zachwycę, sięgnę również po "Shirley". Jak na razie mam złe wspomnienia po wspomnianej już "Jane Eyre"...
OdpowiedzUsuńO to mnie naprawdę zdziwiłaś, myślałam, że wszyscy się "Jane Eyre" zachwycają. Czekam w takim razie na recenzję "Villette", bo ta książka dopiero przede mną ;-)
UsuńJa poluję na wydanie tej powieści w wydawnictwie MG. Jest piękne i zamierzam ja nabyć!
OdpowiedzUsuńWidziałam. Jest rzeczywiście bardzo ładne ;-)
UsuńNie mogę się jakoś zabrać za twórczość autorki, może w końcu mi się uda? :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieje, bo naprawdę warto ;-)
UsuńChciałabym przeczytać, ale mam jeszcze tyle książkowych zaległości z mojej biblioteczki, że raczej nie prędko to nastąpi :)
OdpowiedzUsuńMoże kiedyś Ci się w końcu uda ;-)
Usuń"Shirley" jeszcze nie czytałam, ale mam zamiar :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Ci się spodoba ;-)
UsuńTwórczość pań Bronte niestety dalej przede mną...Coś mi nie po drodze na razie ;)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że prędko się to zmieni, bo naprawdę warto ;-)
UsuńWiele już czytałam pozytywnych opinii na temat twórczości autorek, lecz nie poznałam jeszcze żadnej książki sióstr Bronte.
OdpowiedzUsuńOj to koniecznie powinnaś w końcu sięgnąć po jakąś ich książkę :-)
UsuńA ja dalej nie przeczytałam ani jednej książki autorstwa sióstr. Muszę nadrobić zaległości. Szkoda, że ta książka trochę odbiega w poziomie.
OdpowiedzUsuńNiestety ta jest ciut gorsza, ale pozostałe dwie, które przeczytałam jak najbardziej Ci polecam ;-)
UsuńJa tez nie znam tych pisarek. Tyle się o nich mówi a ja dalej gdzieś zwlekam z ich świetnymi książkami :]
OdpowiedzUsuńW końcu na pewno uda Ci się z nimi zapoznać, przynajmniej mam taką nadzieję ;-)
Usuń"Shirley" czytałam kilka lat temu i nie zachwyciła mnie, nie polubiłam bohaterek. "Dziwne losy Jane Eyre" czytałam jeszcze dawniej i mam ochotę znów sięgnąć po tę książkę w najbliższym czasie :)
OdpowiedzUsuńNiestety bohaterzy w tej książce nie są zbyt interesujący ;-)
UsuńZamierzam zapoznać się z twórczością sióstr, lecz zacznę z pewnością od Emily, bo to moja imienniczka i jakoś tak milej będzie mi czytać tę książkę :)
OdpowiedzUsuńwww.rozdzial5.blogspot.com
To widzę, że zamierzasz zacząć od "Wichrowych Wzgórz", to dobrze, bo wiele osób uważa tą powieść za znakomitą ;-)
UsuńCzytałam już kilka powieści Sióstr, ale "Shirley" jeszcze przede mną :)
OdpowiedzUsuńSkoro tak, to czekam na Twoją opinię ;-)
UsuńKiedyś różnice w statusie majątkowym naprawdę potrafiły nieźle namieszać. Nie czytam klasyki, ale chcę to zmienić :-) Nie wiedziałam, że Shirley to było męskie imię :-)
OdpowiedzUsuńNiektóre książki zaliczane do klasyki są naprawdę warte przeczytania ;-)
UsuńNie przepadam za tego typu książkami. Wolę raczej powieści których akcja dzieje się we współczesności.
OdpowiedzUsuńNic na siłę :-)
UsuńZa mną dwie powieści sióstr Bronte, ale planuję zabrać się za wszystkie. :) Niebawem chcę sięgnąć po klasyk, jakim są "Wichrowe Wzgórza" czekające na półce od dawna, ale na pewno kiedyś przeczytam również "Shirley".
OdpowiedzUsuńTeż mam zamiar poznać całą twórczość tego niezwykłego rodzeństwa ;-)
UsuńNie czytałam jeszcze "Shirley", nie słyszałam nawet o książce. Cenię wysoko "Dziwne losy..." i "Wichrowe Wzgórza". Chętnie wrócę w te klimaty. Po "Shirley" może nawet sięgnę jeszcze przed "Lokatorką z Wildfell Hall".
OdpowiedzUsuńW takim razie czekam na Twoją opinię ;-)
Usuńostatnio, podczas wizyty w bibliotece, zastanawiałam się nad wypożyczeniem książki autorstwa jednej z sióstr, ale coś mnie powstrzymało, następnym razem zaryzykuję :)
OdpowiedzUsuńWarto ;-)
UsuńJa muszę poznać twórczość sióstr w całości. Aż mi wstyd! :)
OdpowiedzUsuńPrędzej czy później na pewno uda Ci się poznać ;)
UsuńOstatnio mam chrapkę na współczesną literaturę, więc za ta książkę podziękuję ;)
OdpowiedzUsuńMoże kiedyś jednak się zdecydujesz, a jak na razie nic na siłę ;-)
UsuńDo tej pory czytałam jedynie dwie pozycje autorstwa sióstr Bronte, a mianowicie "Wichrowe wzgórza" i "Jane Eyre". Było to już dość dawno, ale pamiętam, że bardzo mnie obie książki urzekły. Chyba nadszedł czas, żeby powrócić do ich pisarstwa, tym bardziej, że coraz więcej ich dzieł pojawia się w Polsce. :)
OdpowiedzUsuńO tak zdecydowanie warto poznać także pozostałe książki sióstr ;-)
Usuń;-)
OdpowiedzUsuń