sobota, 7 listopada 2015

Poszukując gotyku w literaturze: Matthew Gregory Lewis "Mnich"




Kontynuujemy naszą przygodę z powieścią gotycką. Tym razem postaram się przybliżyć Wam nieco trzeciego najważniejszego autora tworzącego w klasycznej formie tego gatunku Matthew Gregory Lewisa i jego skandalizującego "Mnicha".
 
 
 
Przy okazji moich poprzednich wpisów spróbowałam przybliżyć Wam nieco powieść gotycką na przykładzie jej najwcześniejszych przedstawicieli. Mam nadzieję, że zachęciłam Was do zapoznania się bliżej z tym ciekawym gatunkiem i że niektórzy już wpisali któreś z poprzednich tytułów na swoją listę książek do przeczytania. Jeżeli dalej jesteście zainteresowani w odkrywaniu tego typu literatury i chcecie się dowiedzieć jaka jeszcze powieść straszyła bohaterki "Opactwa Northanger" Jane Austen zapraszam do przeczytania dzisiejszego wpisu.
 

 
 
 
"Mnich" to chyba jeden z najbardziej znanych przedstawicieli tego gatunku. Jest to sztandarowy przykład jej trzeciego typu: powieści terroru. Opublikowany został prawdopodobnie w 1796 roku. Autor napisał ją w przeciągu 10 tygodni, mając zaledwie 20 lat. Jest uważany za jedną z najbardziej drastycznych i transgresyjnych powieści gotyckich. Postać tytułowego bohatera zainspirowała Victora Hugo, który wykorzystał go jako wzór do jednej z postaci pojawiających się w "Katedrze Marii Panny w Paryżu".  
 
 
 







 

 
Matthew Gregory Lewis (ur. 9 lipca 1775 w Londynie, zm. 14 maja 1818) – angielski pisarz i dramaturg, autor słynnej powieści gotyckiej Mnich. Do fascynacji tą powieścią gotycką przyznawali się m.in. Byron i de Sade. Do jego przyjaciół zaliczali się m.in. Byron i Mary Shelley. Będąc jeszcze studentem, by przybliżyć Anglikom klasykę weimarską okresu burzy i naporu, przetłumaczył sztukę Shillera "Intryga i miłość". Za inspirację służyło mu "Zamczysko Otranto" Walpoe'a i twórczość niemieckich artystów epoki preromantycznej.





 
 
 
 
 
Opis:
 
Akcja powieści rozgrywa się częściowo w ponurej scenerii: stare zamczyska, groty, labirynty podziemnych korytarzy, grobowce. Na tym tle pojawiają się moce nadprzyrodzone, krwiożercze upiory, szatany w ponętnych wcieleniach, obsesja śmierci. Zjawiska przyrody solidarnie współdziałają z owymi elementami grozy. Są też w "Mnichu" pełne napięcia epizody i sytuacje - krwawa oberża, porwania, pogoń za uciekającymi, którzy salwowali się z rąk podstępnych zbójców, nadto dworni kawalerowie, piękna dziewczyna, zmuszona przez przewrotnych krewnych do wstąpienia do klasztoru; przebiegły pazik zakochanego kawalera, serenady pod oknem ukochanej, cygańskie wróżby, które się sprawdzają...






Muszę przyznać, że z dotychczas przeczytanych przeze mnie powieści gotyckich z XVIII wieku, to właśnie ta pozycja podobała mi się najbardziej. Jednym z czynników, które niewątpliwie wpłynęły na moją ocenę jest zdecydowanie szybsze prowadzenie akcji, niż miało to miejsce w "Tajemnicach zamku Udolpho". Pamiętacie te 200 stron opisów? No właśnie. Tym, co jeszcze wyróżnia utwór Lewisa jest większa niż wcześniej doza okrucieństw i zbrodni. Autor nie szczędzi opisów wymyślnych tortur prowadzonych przez inkwizycję, seksu, okrucieństwa. W powieści nie brakuje również makabry, obsesji śmiercią i mrocznych opowieści.





 Brzmi bardzo zachęcająco? Zgadzam się, ale jednocześnie muszę uprzedzić, że nie każdemu współczesnemu czytelnikowi może przypaść do gustu. Głównym winowajcą jest w tym wypadku język. Zbyt staroświecki, o długich zdaniach i obszernych wypowiedziach bohaterów. Nawet dla mnie, a jestem w końcu wytrwałym czytelnikiem, było to nieco męczące.  Naprawdę irytowało mnie czytanie długich linijek kogoś wypowiedzi, której komunikat można było streścić w jednym zdaniu. No ale cóż, taki już urok leciwych książek.





Inną kwestią są też sami bohaterowie. Tak samo w tym wypadku nie jest zbyt kolorowo. Przyczyną jest występowanie klasycznego podziału na tych dobrych i złych. Jak to zwykle bywa "ci źli" są bardziej aktywni, a przez to oczywiście ciekawsi, podczas gdy "ci dobrzy" tracą większość czasu na rozpaczaniu nad swoją niedolą. Ale na szczęście od tych śmiertelnych postaci pojawiają się też te fantastyczne, które zdecydowanie nadają kolorytu całej historii. Szczególnie ciekawa jest osoba legendarnego Żyda Wiecznego Tułacza i duch krwawiącej mniszki.





Mocną stroną "Mnicha" jest nastrój. Atmosfera grozy i tajemniczości jest zdecydowanie tym, co do mnie przemawia. I mimo, że wątek romansowy jest do granic możliwości ckliwy i w mojej ocenia nudny, to przynajmniej czarne charakterki knując coraz to nowe intrygi napędzają akcję. Nie jest to jakaś klasyka, powieść wysokich lotów, ale zawsze ciekawe czytadło. Idealna pozycja na chłodne jesienne wieczory.




Seria: Poszukując gotyku w literaturze
 

1. "Zamczysko w Otranto" - czyli pierwsza powieść gotycka
2. Ann Radcliffe "Tajemnice zamku Udolpho: romans strofami poezji przetykany"
 

13 komentarzy:

  1. Zaciekawiłaś mnie. Poszukam tej książki :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytałam "Mnicha" i muszę powiedzieć, że mocno mnie rozczarował. Jednak staroświeckość w jego przypadku to zarzut nie atut.

    OdpowiedzUsuń
  3. Lubię gotyckie klimaty w powieściach. :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Uwielbiam takie klimaty w książkach. Stare zamczyska, grobowce, a to wszystko przepełnione grozą i tajemniczością - to zdecydowanie coś dla mnie ;)
    Aleja Czytelnika

    OdpowiedzUsuń
  5. Jakoś w tej chwili nie mam ochoty na grozę.

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo fajny pomysł z tą powieścią gotycką. "Zamczysko w Otranto" miałam niedawno w rękach. Czekam na dalsze recenzje. A "Mnich"... też kusi już jakiś czas.

    OdpowiedzUsuń
  7. w czasie studiów czytałam wszystkie wymienione przez Ciebie pozycje :) uwielbiam je za klimat:))

    OdpowiedzUsuń
  8. Wręcz uwielbiam taki właśnie klimat w powieści - bardzo chętnie przeczytam tę powieść, tym bardziej, że autor żył w tamtych czasach :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Jej, ten obrazek z cytatem o fanfikach jest świetny! ;) Przypomniało mi się, jak Gaiman mówił, że pisarze żyją w domach zbudowanych przez innych ludzi. Jeszcze inni pewnie zadbali o fundamenty czy wybrali miejsce budowy. ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Jestem wielbicielką powieści grozy, jednak nie przypominam sobie bym kiedykolwiek czytała typową powieść gotycką (nie wiem jak to w ogóle jest możliwe). Dzięki Tobie wiem, że koniecznie muszę poszerzyć horyzonty i zapoznać się z tym nurtem w literaturze

    OdpowiedzUsuń
  11. Rzadko sięgam po gotyckie powieści, ostatnimi czasy, wcale. Niemniej jednak w wolnej chwili postaram się mieć na uwadze ten tytuł.

    OdpowiedzUsuń
  12. Chyba muszę kiedyś sięgnąć po książki tego typu, bo może się okazać, że są w moim typie, w końcu lubię takie mroczne i niepokojące rzeczy :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Ojej nigdy nie czytałam książek tego typu, trochę nie moja bajka. Fajnie, że są ludzie, którzy czytają coś innego. :)
    Pozdrawiam ^-^
    http://kochamczytack.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń