"Wiesz, co jest potrzebne do przebaczenia? Sumienie!"
Już od bardzo dawna miałam ochotę obejrzeć ten film. Swego czasu było o nim niezwykle głośno. Wśród widzów wzbudził bardzo skrajne uczucia od zachwytu po oburzenie i niesmak. Olbrzymia fala krytyki, ale równie dużo pozytywnych opinii skłoniło mnie do sprawdzenia na własnej skórze o co w tym kontrowersyjnym filmie chodzi. Byłam ciekawa co sprawia, że produkcja ta jest tak różnie oceniana.
"Pokłosie" to polsko-holendersko-rosyjsko-słowacki film fabularny w reżyserii Władysława Pasikowskiego, który swą premierę miał 9 listopada 2012 roku. Jest to powrót reżysera po przerwie trwającej od roku 2001 (Reich).
Opis z filmwebu:
Dwóch braci, próbując odgrzebać tajemnicę sprzed lat, staje w poważnym konflikcie z mieszkańcami swojej wsi.
Wstyd przyznać, ale to było moje pierwsze spotkanie z twórczością Pasikowskiego i wiem na pewno, że nie ostatnie, bo "Pokłosie" wywarło na mnie naprawdę duże wrażenie, tak że za niedługo postaram się sięgnąć po inne tytuły tego pana. Film polskiego reżysera to kino ciężkie, trudne, wymagające dużego skupienia. To znakomity thriller, wciągający, który ogląda się z narastającym napięciem. Następujące szybko po sobie niespodziewane zwroty akcji sprawiają, że ani na chwilę nie jesteśmy w stanie oderwać się od ekranu telewizora a w naszej głowie nieustannie pojawiają się kolejne pytania na których odpowiedź jak się okazuje wcale nie jest łatwa. Akcja toczy się błyskawicznie a atmosfera robi się coraz gęstsza. Głowni bohaterowie z każdą chwilą brną w swoich dociekaniach coraz dalej, nie zdając sobie sprawy, że od kursu który obrali nie ma już odwrotu, a prawda którą tak bardzo chcą poznać wcale nie przyniesie nikomu spokoju. I podobnie jak w czarnym kryminale nic nie jest czarne lub białe, a zło czai się w każdym z nas.
"Pokłosie" to produkcja, która niewątpliwie może się szczycić bardzo dobrą warstwą wizualną. Doskonałe ujęcia i świetna muzyka stopniowo budują napięcie i wpływają na klimat całej produkcji. Nie bez znaczenia jest także miejsce w którym rozgrywa się akcja. Miejscowość ta położona jest na całkowitym odludziu. Akcja filmu rozgrywa się w różnych lokalizacjach: w ponurych lasach, na polu, w wiejskich domach. Ale to na pewno nie jest taki obraz polskiej wsi do jakiej przywykliśmy. Nie jest sielska i spokojna, ale mroczna, brudna, zacofana i pełna przesądów. Ludzi, którzy tam mieszkają na pewno nie można nazwać przyjaznymi. Są niechętni obcym i nie chcą rozgrzebywać tajemnic przeszłości. Co się zaś tyczy scenariusza to ogólnie można powiedzieć, że jest całkiem dobry, jednak ja znalazłam w nim kilka niejasności i błędów, które oczywiście można wybaczyć, bo nie psują ogólnego odbioru dzieła. Muszę również przyznać, że w pierwszych minutach seansu raziły mnie trochę dialogi, które w moim odczuciu trąciły trochę sztucznością, jednak z czasem albo przestałam zwracać na to uwagę, albo po prostu to dialogi stały się bardziej naturalne.
A teraz parę słów na temat aktorstwa. Główne role w filmie odgrywa dwóch braci: powracający z emigracji Franciszek Kalina (Ireneusz Czop) i mieszkający na wsi Józef Kalina (Maciej Stuhr). Z pozoru całkowite przeciwieństwa po początkowej niechęci względem siebie łączą jednak swoje siły w dociekaniu prawdy. Czy aby jednak tymczasowe porozumienie które zawarli okaże się trwałe, a urazy z przeszłości na zawsze zapomniane? Muszę przyznać, że gra obu panów w ostatecznym rozrachunku bardzo mi się podobała. Na początku jednak miałam pewien problem z Ireneuszem Czopem, który jak dla mnie odgrywał swoją rolę trochę sztucznie. Na szczęście stan ten trwał tylko przez pierwsze minuty seansu, bo potem aktor rozkręcił się już całkowicie i jego sposób gry już mnie nie drażnił. Za to wielkie pochwały należą się moim zdaniem Maciejowi Stuhrowi, który wcielił się w swoją postać doskonale od początku do samego końca. Jednakże muszę przyznać, że w moim odczuciu najlepsze kreacje stworzyli aktorzy starszego pokolenia (m. in. wspaniała Danuta Szaflarska) którzy w filmie odgrywają rolę ostatnich świadków prawdy. I to właśnie oni są największym plusem całej produkcji.
"Pokłosie" to nie jest film historyczny! Nie jest to żaden dokument, a jedynie film fabularny. I o tym należy pamiętać podczas seansu. Niemniej jednak to prawda, że twórcy czerpali inspirację z prawdziwych wydarzeń, by zrobić film, który zwróci naszą uwagę na ten problem. I myślę, że warto przekonać się na własne oczy o czym jest ten film i samemu zdecydować, czy jest naprawdę tak antypolski jak go malują. Wspomniałam wcześniej, że jest to znakomity dreszczowiec, ale nie tylko. To również poruszający dramat, który skłania do refleksji.
Rzadko sięgam po polskie filmy. Jeśli już to po te stare, do których też całkiem niedawno się przekonałam. Ostatnio jednak zauważyłam, że w naszym kraju zaczęło pojawiać się coraz więcej ciekawych produkcji jak właśnie "Pokłosie". Bardzo mnie to cieszy, bo już się obawiałam, że nasi rodzimi twórcy nie są w stanie stworzyć nic bardziej ambitniejszego od tych pseudo komedii romantycznych. Na szczęście się myliłam. Tak, więc podsumowując zachęcam do obejrzenia tego filmu. Jeżeli lubicie mocne i odważne kino to na pewno się nie zawiedziecie.
A teraz parę słów na temat aktorstwa. Główne role w filmie odgrywa dwóch braci: powracający z emigracji Franciszek Kalina (Ireneusz Czop) i mieszkający na wsi Józef Kalina (Maciej Stuhr). Z pozoru całkowite przeciwieństwa po początkowej niechęci względem siebie łączą jednak swoje siły w dociekaniu prawdy. Czy aby jednak tymczasowe porozumienie które zawarli okaże się trwałe, a urazy z przeszłości na zawsze zapomniane? Muszę przyznać, że gra obu panów w ostatecznym rozrachunku bardzo mi się podobała. Na początku jednak miałam pewien problem z Ireneuszem Czopem, który jak dla mnie odgrywał swoją rolę trochę sztucznie. Na szczęście stan ten trwał tylko przez pierwsze minuty seansu, bo potem aktor rozkręcił się już całkowicie i jego sposób gry już mnie nie drażnił. Za to wielkie pochwały należą się moim zdaniem Maciejowi Stuhrowi, który wcielił się w swoją postać doskonale od początku do samego końca. Jednakże muszę przyznać, że w moim odczuciu najlepsze kreacje stworzyli aktorzy starszego pokolenia (m. in. wspaniała Danuta Szaflarska) którzy w filmie odgrywają rolę ostatnich świadków prawdy. I to właśnie oni są największym plusem całej produkcji.
"Pokłosie" to nie jest film historyczny! Nie jest to żaden dokument, a jedynie film fabularny. I o tym należy pamiętać podczas seansu. Niemniej jednak to prawda, że twórcy czerpali inspirację z prawdziwych wydarzeń, by zrobić film, który zwróci naszą uwagę na ten problem. I myślę, że warto przekonać się na własne oczy o czym jest ten film i samemu zdecydować, czy jest naprawdę tak antypolski jak go malują. Wspomniałam wcześniej, że jest to znakomity dreszczowiec, ale nie tylko. To również poruszający dramat, który skłania do refleksji.
Rzadko sięgam po polskie filmy. Jeśli już to po te stare, do których też całkiem niedawno się przekonałam. Ostatnio jednak zauważyłam, że w naszym kraju zaczęło pojawiać się coraz więcej ciekawych produkcji jak właśnie "Pokłosie". Bardzo mnie to cieszy, bo już się obawiałam, że nasi rodzimi twórcy nie są w stanie stworzyć nic bardziej ambitniejszego od tych pseudo komedii romantycznych. Na szczęście się myliłam. Tak, więc podsumowując zachęcam do obejrzenia tego filmu. Jeżeli lubicie mocne i odważne kino to na pewno się nie zawiedziecie.
Jak to się stało, że jeszcze nie oglądałam? II wojna, moja tematyka, polski film, nic tylko brać! Super, że o nim napisałas, dopisuję sobie do listy do obejrzenia ;)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że dzięki mnie się o tym dowiedziałaś ;-)
UsuńZaczęłam, ale nigdy nie skończyłam. Może to zmienię? Mam w sumie ochotę :D
OdpowiedzUsuńPoczątek może jest ciut przynudnawy, ale potem akcja się rozkręca :-D
UsuńGenialny film - przyznam szczerze, że trochę mną potrząsnął. Chyba obejrzę go jeszcze raz.
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że na każdym, kto oglądał ten film wywarł duże wrażenie ;-)
UsuńOglądałam i film po prostu wbił mnie w fotel. Jest naprawdę mocny, o czym zresztą świadczą liczne dziwne zachowania ludzi odnośnie roli Stuhra.
OdpowiedzUsuńNiektórzy ludzie nie potrafią odróżnić fikcji od prawdy.
UsuńLubię filmy historyczne, ale po seans, który nie jest historyczny również sięgnę ciekawie. Zwłaszcza, że tyle skrajnych opinii krąży na jego temat. Wesołych Świąt ;)
OdpowiedzUsuńZachęcam. I na wzajem ;)
Usuń"Wstyd przyznać, ale to było moje pierwsze spotkanie z twórczością Pasikowskiego i wiem na pewno, że nie ostatnie... "
OdpowiedzUsuńI tego się trzymajmy!! :) Marsz po klasyki Władysława! No i wesołych świąt :)
Od dawna mam ochotę obejrzeć "Psy", ale jakoś zawsze zapominam ;) Dziękuję i nawzajem ;D
UsuńOglądałam ten film jakiś czas temu - według mnie jest świetny.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Ci się podobał ;)
UsuńA ja uważam, że polskie filmy fabularne czy dramaty są naprawdę dobre, dlatego tytuł tej produkcji koniecznie zapamiętuje:)
OdpowiedzUsuńO tak obejrzyj koniecznie ;D
UsuńOjojoj, to obejrzyj sobie Psy i Krolla, koniecznie!:)
OdpowiedzUsuńA ja dopiszę Pokłosie do mojej listy do obejrzenia:)
Słyszałam o tych filmach i na pewno się z nimi zapoznam ;)
UsuńOglądałam inny filmy z Ireneuszem Czopem. Komedię - ,,Kochanie, chyba cię zabiłem". Polecam :)
OdpowiedzUsuńKomedie to nie koniecznie moja bajka, ale skoro polecasz, to może zobaczę ;)
UsuńNa pewno obejrzę, ten film interesuje mnie od dawna. Może nawet uda mi się go zobaczyć podczas wolnego przyszłego tygodnia, dobrze, że mi o nim przypomniałaś!
OdpowiedzUsuńTechnicznie bomba. Do tego świetnie zrealizowany scenariusz czyni historię ciekawą i wciągającą. Postacie jak dla mnie całkiem autentyczne i ciekawe (szczególnie Czop). NO tak się właśnie robi filmy :)
OdpowiedzUsuńA co do strony ideologicznej. W moim odczuciu nie jest on antypolski, ale wpisuje się w uwielbianą u nas serię filmów martyrologicznych lub rozrachunkowych. Jasne mamy czarne karty w historii, ale znacznie więcej jest faktów, z których powinniśmy być dumni, więc filmowcy mogliby już przestać drążyć temat Polaków-nieudaczników lub Polaków-zbrodniarzy, bo czarny pijar ma kto nam robić na świecie.
Coś mi się wydaje, że ta tendencja filmów rozrachunkowych nie prędko u nas przeminie. ;)
UsuńPopieram, to bardzo dobry film. Chociaż są w nim błędy, niedociągnięcia i pewna...hm, brutalność? prymitywność? To chyba jest charakterystyczne dla filmów tego reżysera, ale ekspertem nie jestem.
OdpowiedzUsuńW każdym razie historia faktycznie wymyślona, ale tego rodzaju przypadki rzeczywiście się zdarzały. Sama znam podobną historię... I czemu mielibyśmy o tym milczeć?
Aha - Stuhr świetny!
Rzeczywiście brutalności jest tutaj sporo, ale myślę, że taki był zamysł twórców ;)
UsuńBardzo dobry film, warty każdej minuty spędzonej przy nim.
OdpowiedzUsuńZgadzam się w pełni ;)
UsuńPolskie kino nie jest złe, to tak jak z polską książką. Trzeba dać jej szansę ;)
OdpowiedzUsuńTo prawda, dlatego ostatnio coraz częściej staram się sięgać i po książki i po filmy naszych rodzimych twórców.
UsuńPrzekonałam się do polskich filmów po obejrzeniu "W ciemności" i "Róży". "Pokłosie" jeszcze przede mną.
OdpowiedzUsuń;-)
Usuń