niedziela, 29 marca 2015

"Trzeci człowiek" - czyli o Leonardzie i zegarze z kukułką



 
 
"Włochy pod rządami Borgiów – wojna, przelew krwi i kłębowisko intryg,
a wyprodukowali renesans, Leonarda i Michała Anioła. A Szwajcaria?
500 lat pokoju i demokracji i co mają? Zegar z kukułką".
 
Muszę przyznać, że lubię stare filmy. Oczywiście nie od zawsze, jeszcze nie tak dawno wszelkie czarno - białe dzieła wydawały mi się zbyt archaiczne, by współczesny widz mógł je bezboleśnie oglądać. Wydawało mi się wtedy, że te stare produkcje mogą się podobać tylko nielicznym osobom, bo inni po prostu ich nie zrozumieją. Ach jakże się wtedy myliłam. Ale na szczęście czasy mojej ignorancji mam już za sobą i odkąd się "nawróciłam" stałam się wielką fanką tych niemłodych już produkcji. Bowiem okazało się, że posiadają one jakąś niezwykłą magię, której próżno szukać we współczesnym kinie. W ciągu minionego roku udało mi się zapoznać z kilkoma nowymi tytułami i uzupełnić braki w tak zwanej klasyce. Doszło nawet do tego, że pokusiłam się o obejrzenie niemego filmu. Więc jak widzicie szaleję. Tym razem mam zamiar opowiedzieć wam o co prawda filmie, który niemy nie jest, ale do najmłodszych akurat nie należy.
 
 

czwartek, 26 marca 2015

"Mistyfikacja" - czyli o tym jak nie pisze się dobrego thrillera

 
 
Z debiutami różnie bywa. Niektórzy autorzy mają to szczęście, że już ich pierwsze powieści są naprawdę dobre i ich twórcy są z nich dumni, inne zaś zdecydowanie odbiegają od tego, co pisarze prezentują w swoich późniejszych dziełach. Tym razem chciałabym wam opowiedzieć o pierwszej książce Harlana Cobena. Już na samym wstępie pisarz ostrzega, że jeżeli jest to nasza pierwsza książka jego autorstwa, którą mamy w rękach, to lepiej ją odłoży, zwrócić, lepiej sięgnąć po jakąś inną. Daje nam tym jasno do zrozumienia, że zdaje sobie sprawę z tego, że nie jest to pozycja aż tak dobra, jakiej wielu może oczekiwać po osobie okrzykniętej mistrzem thrillera. Ja na szczęście liznęłam już nieco twórczości amerykańskiego autora i znam zarówno jego lepsze książki, jak i te ciut gorsze i spokojnie mogę stwierdzić, czy obawy Cobena są słuszne.

poniedziałek, 23 marca 2015

Makbet - czyli o niepowstrzymanym pragnieniu władzy

 
 
Jako, że rok szkolny trawa w najlepsze mam zamiar podzielić się z wami moimi odczuciami po ostatniej lekturze szkolnej jaką dane mi było przeczytać. Wiem, że u większości ludzi, czy to czytających książki, czy też zupełnie stroniących od słowa pisanego wyrazy "lektura szkolna" wywołują grymas bólu, jednakże czasem zdarza się, że nawet w tym nielubianym przez nas kanonie natrafimy na utwór, który o dziwo przypadnie nam do gustu. Ja również miłośniczką czytania pod przymusem nie jestem, jednak niekiedy zdarzają się książki, których czytanie już tak nie boli, a niektóre z nich okazują się nawet czymś bardzo dobrym. Tak też było i w tym przypadku.
 
 
Myślę, że nazwisko autora każdemu obiło się przynajmniej o uszy. Jeśli jednak uchował się ktoś, w co szczerze wątpię, kto o Szekspirze nigdy nie słyszał muszę napisać, że jest on chyba najsłynniejszym dramaturgiem jaki kiedykolwiek żył, a takie tytuły jak "Romeo i Julia", "Hamlet" i "Makbet" to jedne z największych arcydzieł światowej literatury.
 

sobota, 21 marca 2015

English Matters 51/2015 i ¿Español? Sí, gracias 30/2015

 
 
 
Ostatnio po raz drugi miałam przyjemność czytać świetny magazyn do nauki języka angielskiego - English Matters. Tym razem podczas zakupów skusiłam się jeszcze na drugi magazyn wydawnictwa Colorful Media - ¿Español? Sí, gracias. I choć, co prawda języka hiszpańskiego uczę się dopiero od września, to postanowiłam spróbować poczytać troszeczkę w tym języku.
 
 

piątek, 13 marca 2015

"Kilka sekund od śmierci" - czyli odkrywanie kolejnych tajemnic Schronienia Abeona



 
 
Witajcie. Dzisiaj chciałabym wam opowiedzieć o kolejnej książce Harlana Cobena, którą dane mi było przeczytać. Nosi ona tytuł "Kilka sekund od śmierci" i jest kontynuacją przygód Mickey'a Bolitara ze "Schronienia" (moja recenzja tutaj). Książka wydana została w roku 2012  przez wydawnictwo Albatros.

wtorek, 10 marca 2015

"Siódma pieczęć" - czyli szachowy pojedynek na śmierć i życie

 
 
"Jof: Widzę ich, Mia! Widzę ich! O tam, na tle burzowej chmury. Są wszyscy. (…) A Śmierć, sroga pani, zaprasza ich do tańca. Mówi im, by się ujęli za ręce i rzędem poszli w tany. Sama kroczy na czele pochodu, w rękach trzyma kosę i klepsydrę, na końcu podryguje Skat z lirą. Idą korowodem od wschodu ku ciemności, a deszcz obmywa ich twarze, oczyszcza ich lica z zakrzepłych w sól łez.
Mia (z uśmiechem): Ach, te twoje widzenia i sny. "

 
Zauważyłam, że dość dawno nie pisałam o żadnym filmie. Jest to zapewne spowodowane tym, że ostatnio skupiłam się na oglądaniu kilku seriali, dlatego nie mam zbyt wiele czasu na oglądanie żadnych filmów. Na szczęście niedawno na lekcji obejrzałam bardzo dobry film, o którym chciałabym wam dzisiaj opowiedzieć.
 
 

piątek, 6 marca 2015

"Panie z Cranford" - czyli o pewnym nietypowym miasteczku

 
 
Wiosna już prawie nadeszła. Za oknem coraz dłużej gości słońce, a dni robią się coraz cieplejsze. I mimo, że najlepszym czasem na czytanie grubych wiktoriańskich powieści wydaje się być zima, kiedy to wieczorami mocno otuleni kocami możemy odbywać podróż do świata, który już dawno nie istnieje, ja właśnie teraz skusiłam się na zapoznanie z twórczością jednej z XIX angielskich pisarek. W którymś z wcześniejszych postów wspominałam wam, że ferie spędziłam w Anglii. Skuszona niskimi cenami dorwałam tam kilka książek, a jedną z nich jest właśnie ta autorstwa Elizabeth Gaskell o tytule "Panie z Cranford". Co prawda powieść ta nie jest zbyt obszerna (około 220 stron), to mimo wszystko jest bardzo "wiktoriańska". A, że ja miłośniczka starych książek słyszałam nazwisko pisarki wiele razy i nawet kiedyś udało mi się przeczytać jedno z jej opowiadań (Szara dama), tak więc wiedziałam, że mogę spodziewać się naprawdę dobrej lektury.