Wróciłam, znowu po dwu tygodniowej przerwie. Od mojego ostatniego postu minęło już co prawda trochę czasu, ale ja tego jakoś specjalnie nie odczułam. Jestem w prawdziwym szoku jak ten czas błyskawicznie leci. A ja jak na złość mam jeszcze więcej do roboty. Na szczęście udaje mi się czasami znaleźć jakąś małą chwilkę, by sobie trochę poczytać, bo czy tego chcę czy nie, ale bez książek to ja długo nie przeżyję. Takie małe uzależnienie, ale na szczęście nie groźne. Tym razem mam zamiar opowiedzieć wam trochę o powieści Joanny Bator "Ciemno, prawie noc". Jak widać znowu sięgnęłam po współczesną polską powieść. I znowu też jest ona napisana przez kobietę. Zauważyłam bowiem, że wśród przeczytanych przeze mnie utworów dominują te autorstwa panów. Więc postanowiłam sobie poczytać trochę prozy polskich pisarek. Podobnie jak poprzednio do sięgnięcia po tą książkę skłoniła mnie też bardzo klimatyczna okładka. Równie mroczna i tajemnicza. Także opis wydał mi się niezwykle intrygujący:
Reporterka Alicja Tabor wraca do Wałbrzycha, miasta swojego dzieciństwa. Osiada w pustym poniemieckim domu, z którego przed laty wyruszyła w świat. Dowiaduje się, że od kilku miesięcy w Wałbrzychu znikają dzieci, a mieszkańcy zachowują się dziwnie. Rośnie niezadowolenie, częstsze są akty przemocy wobec zwierząt, w końcu pojawia się prorok, Jan Kołek, do którego w biedaszybie przemówiła wałbrzyska Matka Boska Bolesna. Po jego śmierci grupa zbuntowanych obywateli gromadzi się wokół samozwańczego „syna", Jerzego Łabędzia. Alicja ma zrobić reportaż o zaginionej trójce dzieci, ale jej powrót do Wałbrzycha jest także powrotem do dramatów własnej rodziny, zafascynowanej wałbrzyską legendą księżnej Daisy i zamku Książ. Wyjaśnianiu tajemnicy Andżeliki, Patryka i Kalinki towarzyszy więc odkrywanie tajemnic z przeszłości Alicji. W swojej najnowszej książce Joanna Bator nawiązuje do konwencji powieści gotyckiej. Nie po to jednak, by bawić czytelnika: w tym, co niesamowite, często ukryta jest prawda o nas, której na co dzień nie chcemy pamiętać.
Jak widać znowu główna bohaterka jest dziennikarką, która wraca do miejsca, którego nie odwiedzała przez długie lata. Tutaj również będzie prowadzić prywatne śledztwo. Jednak niech was to nie zmyli, bo ta książka żadnym kryminałem nie jest. Tutaj nie chodzi o zagadkę, która tak naprawdę jest tylko pretekstem do ukazania zła i tego jak ekstremalne przeżycia wpływają na naszą psychikę. To książka mroczna, przepełniona cierpieniem, pokazująca ciemną stronę natury człowieka. Ale żeby nie było zdarzają się też chwilami momenty które nas wzruszają i rozbawiają.
Co się tyczy głównej bohaterki, to no cóż jakoś specjalną sympatią do niej nie zapałałam, ale też mnie nie denerwowała. Była mi raczej obojętna. Tak samo zresztą jak reszta bohaterów. Brakowało mi bardzo jakiejś ciekawej i charyzmatycznej postaci. Jest co prawda Celestyna, ale niestety za rzadko pojawia się na kartach powieści. I moim zdaniem ta nijakość jest dużym minusem tego utworu.
Cała fabuła w sumie całkiem niezła, ale mnie jednak chwilami przytłaczał ten nadmiar przemocy jaką ta książka epatuje. Innym moim zarzutem będzie też język. Nie do końca podobają mi się takie eksperymenty jakie zastosowała tu autorka. Na początku Bator umieściła cytat Carlosa Ruiza Zafona i mi czytając książkę wydawało się, że próbuje ona trochę naśladować jego utwory.
Tak naprawdę sama nie wiem jak ocenić tą książkę. Na początku bardzo mi się podobała, jednak potem mój entuzjazm nieco opadł i dalsze czytanie zaczęło mnie trochę nużyć. Nie wiem czy ją polecić, czy nie. Jak chcecie to po nią sięgnijcie i przekonajcie się na własnej skórze.
Co się tyczy głównej bohaterki, to no cóż jakoś specjalną sympatią do niej nie zapałałam, ale też mnie nie denerwowała. Była mi raczej obojętna. Tak samo zresztą jak reszta bohaterów. Brakowało mi bardzo jakiejś ciekawej i charyzmatycznej postaci. Jest co prawda Celestyna, ale niestety za rzadko pojawia się na kartach powieści. I moim zdaniem ta nijakość jest dużym minusem tego utworu.
Cała fabuła w sumie całkiem niezła, ale mnie jednak chwilami przytłaczał ten nadmiar przemocy jaką ta książka epatuje. Innym moim zarzutem będzie też język. Nie do końca podobają mi się takie eksperymenty jakie zastosowała tu autorka. Na początku Bator umieściła cytat Carlosa Ruiza Zafona i mi czytając książkę wydawało się, że próbuje ona trochę naśladować jego utwory.
Tak naprawdę sama nie wiem jak ocenić tą książkę. Na początku bardzo mi się podobała, jednak potem mój entuzjazm nieco opadł i dalsze czytanie zaczęło mnie trochę nużyć. Nie wiem czy ją polecić, czy nie. Jak chcecie to po nią sięgnijcie i przekonajcie się na własnej skórze.
Recenzja bierze udział w wyzwaniu:
Tytuł już nieraz obijał mi się o uszy, ale jakoś nie miałam zbytniej ochoty na zabranie się do lektury, a Ty jeszcze utwierdziłaś mnie w przekonaniu, że nie warto. :)
OdpowiedzUsuńNic na siłę. Jeśli nie czujesz, że to Twoje klimaty, to nie ma się co za tą książkę zabierać ;)
UsuńOstatnio ciągle widze recenzje tej książki, ale to raczej książka nie dla mnie ;)
OdpowiedzUsuńhttp://pasion-libros.blogspot.com/
Jak wolisz ;)
UsuńMam w planach przeczytać:)
OdpowiedzUsuńCzekam w takim razie na Twoją opinię ;)
Usuńwłaśnie jestem w trakcie lektury, zbliżam się ku zakończeniu. wrażenie mam póki co mieszane - są rozdziały, które pochłaniam jeden za drugim, by później przez kilka dni utknąć na jednym fragmencie. zgadzam się co do eksperymentów językowych, które początkowo mnie męczyły, a teraz je już omijam. jednak odmalowany nastrój, te mroczne opowieści i styl ich snucia, a także fabuła - jak dotąd na plus.
OdpowiedzUsuńWidzę, że mamy podobne odczucia ;D
UsuńTak, jak napisałam u siebie, ta książka może mieć wielu zwolenników i przeciwników. Mnie osobiście wydawało się, że bohaterowie są rzeczywiści, można byłoby ich spotkać w naszej polskiej rzeczywistości. Natomiast rozumiem co masz namyśli jeśli chodzi o zabiegi językowe :)
OdpowiedzUsuńCóż, każdy ma inne odczucia ;-)
UsuńCzytałam różne opinie o tej książce i sama tematyka wydaje się ciekawa. Najlepiej przekonać się samemu :).
OdpowiedzUsuńDokładnie, najlepiej sprawdzić na samym sobie ;)
UsuńJuż o tej książce słyszałam, ale na Listę Must Have raczej jej nie wpiszę:)
OdpowiedzUsuńTeż bym jej nie wpisywała ;)
UsuńMiałam mieszane uczucia, kiedy czytałam tę książkę. Dodatkowo, robiłam to z musu, bo do egzaminu. Kiedyś jeszcze raz ją na spokojnie przeczytam :)
OdpowiedzUsuńTakie czytanie z musu jest okropne. Dlatego niezbyt przepadam za czytaniem wszelakich lektur i jestem do nich niekiedy niepotrzebnie uprzedzona ;)
UsuńMimo różnych opinii książka bardzo mnie ciekawi. Mam nadzieję, że wkrótce uda mi się po ni sięgnąć. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńNajlepiej przeczytać i samemu ocenić ;-)
UsuńCzytałam ostatnio, że tytuł ten zdobył prestiżową nagrodę Nike, a nie wiem dlaczego, ale takie wyróżnienie jest dla mnie osobistą rekomendacją. :)
OdpowiedzUsuńTo prawda, książka zdobyła Nagrodę Nike w 2013 roku :-D
UsuńNie czytałam jeszcze żadnej książki tej autorki i muszę chyba szybko nadrobić zaległości.
OdpowiedzUsuńMyślę, że prozę tej autorki warto poznać, bo jest o niej ostatnio dość głośno ;-)
UsuńJak będę miała trochę czasu to się przekonam na własnej skórze co to za książka :)
OdpowiedzUsuńco do pędzącego czasu - to ja co chwilę łapię się na tym, że 'znowu jest poniedziałek'. I tak w sumie żyję od tego poniedziałku do poniedziałku.
Mam tak samo ;-)
UsuńOd pewnego czasu bardzo chcę przeczytać tę książkę, więc jak wpadnie w moje ręce, to nie będę się wahać :D
OdpowiedzUsuń;-)
UsuńJa też bym chciała, żeby czas płynął wolniej.
OdpowiedzUsuńWygląda na to, że muszę się przekonać, czy mi się ta pozycja spodoba. Mam nadzieję, że tak.
Zawsze warto zaryzykować ;-)
UsuńJa częściej mam, że na początku książka mi się nie podoba, a potem jednak tak.
OdpowiedzUsuńU mnie to w sumie różnie bywa ;-)
UsuńNa razie mam co czytać, więc spasuję. Ups...? Mówi się trudno ;)
OdpowiedzUsuń:-)
UsuńChciałabym przeczytać (już od jakiegoś czasu mam zapisany te tytuł), ale z drugiej strony obawiam się tej nijakości bohaterów. Zastanawia mnie również to porównanie do Zafóna - gdyby styl był podobny to dla mnie byłby to zdecydowany plus.
OdpowiedzUsuńZawsze lepiej spróbować. To, że mi się nie do końca podobało, nie oznacza, że Tobie również ta książka nie przypadnie do gustu ;-)
UsuńMam ją na półce już od dłuższego czasu, ale jakoś ciągle ją omijam...
OdpowiedzUsuńWarto się za nią zabrać ;)
Usuń