Strony

wtorek, 26 sierpnia 2014

"Wielki sen" - klasyka filmu noir


"Próbowała usiąść mi na kolanach kiedy stałem."

"Wielki sen" (ang. The Big Sleep) to amerykański film noir powstały w roku 1946 w reżyserii Howarda Hawksa. Jest to znakomita adaptacja książki Raymonda Chandlera - "Głęboki sen". Prywatny detektyw z Los Angeles Philip Marlowe pracuje na zlecenie rodziny Sternwoodów. Stary, sparaliżowany i przykuty do wózka inwalidzkiego generał Sternwood padł ofiarą szantażu i teraz domaga się od Marlowe'a, aby uwolnił go od tego kłopotu. Detektyw rozpoczyna dochodzenie, które skutecznie utrudniają mu dwie zdeprawowane córki generała, swobodnie obracające się w przestępczym światku Los Angeles.




Miałam wielkie nadzieje przed seansem tego filmu. Nie tylko dlatego, że obraz ten uważany jest za jeden z najlepszych filmów noir, ale też bo dużo wcześniej miałam okazję przeczytać książkę na podstawie której ten film powstał. Powieść Chandlera jest dla mnie od tej pory wyznacznikiem prawdziwego czarnego kryminału i jedną z moich ulubionych książek w ogóle. Toteż moje wymagania były spore. Ale na szczęście twórcy stanęli na wysokości zadania i stworzyli wzorowy przykład czarnego kina.



W tej produkcji wszystko jest doskonałe. Zawikłana fabuła kryminalna pełna niebezpiecznych intryg, kłamstw, morderstw i wszechobecnej korupcji. W przesiąkniętym złem Los Angeles prywatny detektyw Philip Marlowe w samotności próbuje rozwiązać z pozoru błahą sprawę szantażu. Jednak im dalej brnie w swoich dociekaniach, tym bardziej uświadamia sobie, że nie wszystko jest takie jakie się wydaje.
 
 

 
 
"Wielki sen" to błyskotliwe i niepokojące kino. Mroczny klimat i niespodziewane zwroty akcji sprawiają, że z rosnącym zaciekawieniem śledzimy przebieg wydarzeń. Dużą rolę odgrywa tu również specyficzna atmosfera miasta - siedliska rozpusty i upadku obyczajów.

Co się tyczy obsady, to również nie mam nawet najmniejszych zarzutów. No bo któż inny mógłby lepiej odegrać postać cynicznego i wygadanego prywatnego detektywa niż Humphrey Bogart. Tak jego kreacja jest znakomita. Nie wyobrażam sobie nikogo innego w tej roli.
 

Jak na prawdziwy film noir przystało nie mogło zabraknąć również famme fatale. W tej produkcji rolę tą powierzono Lauren Bacall, która prywatnie była żoną Bogarta. Grana przez nią bohaterka Vivian jest kobietą piękną i inteligentną, a zarazem niebezpieczną, nic dziwnego, że Marlowe traci dla niej głowę. Warto wspomnieć także o Marthie Vickers, która świetnie odegrała rolę rozpieszczonej Carmen.

Na temat scenariusza nie będę się rozpisywać, bo jest naprawdę dobrze skonstruowany. Również muzyka zasługuje na pochwałę, gdyż idealnie wpasowuje się w klimat filmu.


Polecam. Zarówno film jak i książkę Chandlera. Jeżeli lubicie mroczne historie pełne czarnego humoru to coś dla was.



14 komentarzy:

  1. Coś czuję, że jak będę zaglądać na Twojego bloga, to znacząco wzrośnie mi ilość filmów do obejrzenia, ale podejmuję to ryzyko i ten tytuł też zapisuję. Może docenię Humphreya Bogarta- bo na razie zawsze kojarzył mi się z nieodpowiednim partnerem dla Audrey Hepburn ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Podobno Howard Hawks, reżyser filmu, przyznał się, że nie zrozumiał książki Chandlera. I film też wygląda na zawikłany i niejasny. Ale jasne są motywy bohaterów, zaś wykreowany klimat i chandlerowskie dialogi mówią wiele na temat świata, w którym toczy się akcja - mrocznego i niepokojącego. Też czytałem książkę i uważam że Hawks stworzył świetną adaptację, udało mu się zachować klimat powieści i dlatego nie przeszkadzały mi zmiany wprowadzone przez scenarzystów (np. zakończenie inne niż w książce).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, w książce wszystko jest znacznie bardziej zrozumiałe, niż w filmie. Niemniej jednak tych zmian nie było dużo i można uznać, że jest to dość wierna ekranizacja prozy Chandlera ;)

      Usuń
  3. Lubię filmy noir, szczególnie z Bogartem ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Choć nie oglądam tego typu filmów, to jednak czasem mogłabym się skusić :))

    OdpowiedzUsuń
  5. Chyba sobie dziś obejrzę, bo nie widziałam filmu :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Niestety nie za bardzo lubię mroczne historię.

    OdpowiedzUsuń
  7. Wiesz co. Jak na początku przyznałam po cichu, że to nie film dla mnie, bo niekoniecznie mam ochotę na takie klimaty, tak z końcem recenzji, czytając Twoją opinię, przeglądając dodane zdjęcia,stwierdzam, że właśnie na takie produkcje mam właśnie ochotę:)

    OdpowiedzUsuń