Strony

sobota, 5 września 2015

"Cierpienia młodego Wertera" - czyli o cierpieniach czytelnika

 
 
 
 
Znowu na tym blogu mam okazję przedstawić wam jedną z lektur szkolnych. Na pewno w najbliższym czasie jeszcze kilka się ich pojawi, bo szkoła a w tym roku mam ich naprawdę bardzo dużo. Do tego olbrzymia dawka materiału do nauki z innych przedmiotów sprawia, że ledwo co mam czas oddychać, o czytaniu utworów z poza kanonu nawet nie wspominając. Ale myślę, że uda mi się raz na jakiś czas przeczytać coś tak dla siebie. Na razie zapraszam Was do zapoznania się z moją opinią na temat jednego z klasyków literatury światowej.
 

 
 
 
"Cierpienia młodego Wertera" to powieść epistolarna autorstwa Johanna Wolfganga von Goethego. Opublikowana została w roku 1774. Uważana jest za jedno z najważniejszych dzieł okresu Sturm und Drang ("burzy i naporu") oraz preromantyzmu. Powieść ta przyniosła autorowi olbrzymią sławę i to dzięki niej przestał być anonimowym pisarzem. Historia opisana w książce bazuje na wątkach z biografii pisarza.
 



Opis z okładki:
 
"Cierpienia Młodego Wertera" ukazują człowieka samotnego i niezrozumianego przez otoczenie. Bohater nie rozumie i nie docenia tego, co dla innych jest sensem życia. Werter nie próbuje realizować zamierzeń, tylko woli pozostać w sferze marzeń. Ważne jest to że szuka bliskości z przyrodą i kontaktu z naturą.
Werter staje się ofiarą konfliktu między marzeniami a realnym życiem.
Nie mogąc być z ukochaną, buntując się przeciwko niesprawedliwemu prawu, złej naturze postanawia popełnić samobójstwo, co staje się jego prawdziwym wyzwoleniem. Tylko śmierć może go uchronić przed wszelkim złem w realnym świecie.
 
 
 
 

Było ciężko. Niby krótka książeczka, nieco ponad 100 stron, ale nuda totalna. A po ostatnich moich recenzjach powinniście już wiedzieć, że mnie zamęczyć wcale nie tak łatwo i nawet niektóre znienawidzone lektury oceniam pozytywnie. Niestety tym razem. Jest to powieść epistolarna, czyli składająca się z listów, w większości do Wilhelma - przyjaciela Wertera, ale też do Lotty oraz jeden do Alberta. Cała rzeczywistość zostaje nam przedstawiona oczami głównego bohatera - Wertera, który chcąc odpocząć od zgiełku wyjeżdża na wieś, gdzie piękną dziewczynę - Lottę, w której od razu się zakochuje. Sprawę komplikuje fakt, iż dziewczyna jest już zaręczona z innym, którego kocha. Co tu dużo mówić klasyczny trójkąt. Może się to wydać z początku ciekawe, jednakże jak dla mnie relacje między bohaterami nie zostały nie zostały na tyle intrygująco przedstawione jak bym tego oczekiwało. Zabrakło napięcia i poczucia niepewności jak się to wszystko potoczy. Od początku przewidywałam jak rozwiąże się sytuacja bohaterów. Jednak tym co najbardziej mnie wymęczyło był zupełny brak akcji. Wszystko toczyło się tak powoli i aż do bólu nudno.
 
 
 
 
Werter to postać istotna dla literatury. Stał się pierwowzorem postawy werterycznej, która bardzo często pojawiała się później w utworach romantycznych. Czuł się samotny, nie zrozumiany przez otoczenie. Nie zyskał mojej sympatii, irytowały mnie jego stany depresyjne, bierność a przede wszystkim użalanie się nad sobą. Sprawiał na mnie wrażenie ogromnego egoisty, który wyolbrzymia swoje problemy, dlatego za nic nie mogłam mu współczuć. Spokojnie mogę go zaliczyć w poczet najbardziej irytujących postaci literackich. Pozostali bohaterowie zostali moim zdaniem zbyt słabo opisani, bym mogła ich ocenić.




W swoim utworze porusza autor kwestię ograniczoności języka, temat samobójstwa jako aktu świadczącego o niezależności człowieka i jego niczym nie ograniczonej możliwości kierowania własnym życiem. Na pewno książka była bardzo ważna dla rozwoju literatury. Ciekawym jest również odbiór z jakim spotkało się to dzieło. Ukazanie się "Cierpień..." w 1774 roku było naprawdę wielkim wydarzeniem literackim. Młodzi ludzie zaczęli naśladować strój Wertera ( niebieski frak i żółtą kamizelkę). Europę zalała też fala samobójstw inspirowanych zachowaniem głównego bohatera. Mnie sama powieść nie zachwyciła i nie sądzę bym kiedykolwiek do niej jeszcze wróciła.




Dane szczegółowe:

ISBN: 978-83-7623-046-7
data wydania: 27-03-2009
wymiary: 150x210 mm
oprawa: Twarda
liczba stron: 104
wydawnictwo: Zielona Sowa, Wydawnictw                       
seria: Arcydzieła literatury światowej



Książka dostępna za darmo na stronie:
 
Znalezione obrazy dla zapytania wolne lektury logo
 

42 komentarze:

  1. Czytałam właśnie w liceum, ale to było dawno niewiele pamiętam.. Muszę kiedyś odświeżyć pamięć :)

    OdpowiedzUsuń
  2. jesteśmy w podobnym wieku, bo ja obecnie jestem w klasie 3, również na rozszerzonym polskim ;) Wertera nie polubiłam, rozlazła ciapa, nawet zabić się porządnie nie umiał.. -.- jakoś zbyt dobrze nie wspominam tej lektury, ale ze względu na moje zainteresowanie językiem niemieckim kiedyś na pewno przeczytam ją w oryginale :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak wychodzi na to, że jesteśmy w podobnym wieku ;-)

      Usuń
  3. Czytałam i chociaż nie do końca polubiłam Wertera, to książka jest naprawdę ciekawa.

    OdpowiedzUsuń
  4. Werter nieco mnie wkurzał, ale i tak była to jedna z tych lektur, które lubiłam. ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Czytałam (taka porządna ze mnie uczennica :D). Jak dla mnie nie było tak źle, choć również wynudziłam się trochę.

    Zapraszam do siebie :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Pewnie za jakiś czas przeczytam tę książkę, ponieważ najprawdopodobniej będzie ona moją lekturą szkolną :) Na półce już jest, ale póki co chęci brak :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Książkę czytałam, a raczej próbowałam czytać, kiedy musieliśmy omówić tę lekturę w szkole (czyli dość dawno temu). Ale pamiętam doskonale, że wynudziłam się przy niej niemiłosiernie.

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie czytałam jeszcze tej książki i nie wiem czy będzie moją lekturą, ale raczej nie będę na nią czekać :D
    http://alejaczytelnika.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Mnie za to łatwo zanudzić, więc będę omijać tę książkę, jak największym łukiem.

    OdpowiedzUsuń
  10. Koniecznie muszę zapoznać się z tym utworem, ponieważ tematyka bardzo w moim stylu.
    http://kruczegniazdo94.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  11. Być może, jeśli sięgniesz po nią za jakiś czas, może kilka lat, odkryjesz ile w sobie ta książka zawiera tematów. Czytałam ją kilka razy i chociaż przy pierwszym czytaniu (prawdopodobnie mniej więcej w Twoim wieku) też mnie jakoś szczególnie nie zachwyciła. Każdy jednak kolejny raz odkrywał nowe pokłady treści.

    OdpowiedzUsuń
  12. Dokładnie tak to opisywałam... Cierpienia, ale moje, jako czytelnika ;) Nuda i jeszcze raz nuda.

    Insane z przy-goracej-herbacie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  13. Nie wiem jak ta książka dostała się do grona klasyków. Serdecznie współczuję wszystkim licealistom, którym przyjdzie zmagać się z tą lekturą i jej bohaterem oraz słuchać idiotycznych, jedynych słusznych interpretacji polonistów robionych pod klucz.
    Pozdrawiam i zapraszam na mojego bloga z recenzjami książek i poradami dla osób piszących prozę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teraz jest przynajmniej o tyle dobrze, że nie ma interpretacji pod klucz ;-) Więc każdy może mieć swoje zdanie, o ile nie nadinterpretuje ;-)

      Usuń
  14. Jeszcze nie miałam styczności z tą książką chociaż powieści utrzymane w takim klimacie lubię. Trzeba nadrobić zaległości, bo jakby nie było to klasyka;)

    OdpowiedzUsuń
  15. Czytałam, ale bardzo dawno temu :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Czytałam w liceum - było strasznie! Najcieńsza lektura, a męczyłam się bardziej niż tomiszczami... Już raczej nigdy do niej nie wrócę ;)

    www.maialis.pl

    OdpowiedzUsuń
  17. A mnie się podobała. Miałam w ogóle bzika na punkcie romantyzmu, więc pewnie dlatego. Ta wrażliwość jakoś przemawia do mnie ;)
    Pozdrawiam,
    http://magiel-kulturalny.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja właściwie całkiem lubię romantyzm, ale ta lektura mnie kompletnie zagieła ;-)

      Usuń
  18. Książkę czytałam w szkole, później już do niej nie wróciłam, ale pamiętam, że mi się podobała;)

    OdpowiedzUsuń
  19. Nie wiem, jakim cudem wytrwałam w tej książce...
    Przeczytałam ją a owszem (pierwsza lektura w liceum!), ale czytałam po łebkach i niektórych ważnych momentów nawet nie wychwyciłam. Werter gadał jak poklepany, a samo jego cierpienie było niczym w porównaniu do mojego cierpienia, kiedy okazało się, że wcale te licealne lektury nie będą ciekawe (a przynajmniej na pierwsze skojarzenie).
    https://www.youtube.com/watch?v=gBGx62A_63Q
    O Cierpieniu... fajnie mówi Mieciu:

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się z Tobą w pełni. A filmik widziałam ;)

      Usuń
  20. Czytałam i miło wspominam, choć nie była to łatwa lektura.

    OdpowiedzUsuń
  21. Mi się podobała. prawdopodobnie dlatego, że czytając byłam w podobnej sytuacji jak Werter. nie żebym chciała się zabić czy coś, ale to o czym pisał było dla mnie prawdziwe, bo sama to czułam. pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  22. Ile ja się namęczyłam z tą książką.. To była moja lektura i chyba nigdy jej nie zapomnę. Chyba przez to, że się tak ciągła jak Moda na sukces. :D

    OdpowiedzUsuń