Strony

sobota, 6 grudnia 2014

"W otchłan mroku" - czyli o tym, że koniec wojny nie oznacza końca zła

 
 
Powracam, znowu po skandalicznie długiej przerwie. Tym razem mam zamiar opowiedzieć wam o piątym tomie z serii przygód o nieustraszonym lwowskim detektywie Edwardzie Popielskim. Książkę przeczytałam już co prawda ponad trzy tygodnie temu, ale niestety do dzisiaj nie znalazłam ani minutki, by skrobnąć parę zdań dotyczących moich odczuć.
 
Opis z okładki:
 
Do czego może doprowadzić na pozór niewinny spór profesorów?
Co pewien filozof z roku 2012 ma wspólnego ze zbrodniami z 1946?

Wrocław 1946. Zło zatacza coraz szersze kręgi.
Tropią dziewczęta. Gwałcą je i zabijają. Trzech żołnierzy Armii Czerwonej spędza sen z powiek Popielskiemu, UB, NKWD i pewnemu szalonemu Rosjaninowi. Każdy z nich ma inne powody.

Dawny komisarz dostaje zlecenie od profesora filozofii. Wśród uczniów podziemnego gimnazjum jest agent UB. Trzeba go znaleźć i odseparować. Nic trudnego. Jednak ku zaskoczeniu Popielskiego każdy kolejny krok w śledztwie to niespodzianka, za którą kryją się mroczne tajemnice. Zło i sprawiedliwość przestają być tylko tematem debaty filozoficznej – zaczynają decydować o życiu i śmierci.
 
Bardzo lubię czytać powieści Krajewskiego. Są mroczne, trzymające w napięciu i niezwykle wciągające. Większość jego książek potrafiłam pochłonąć w jeden dzień zapominając o całym otaczającym mnie świecie. Po prostu nie mogłam oderwać się od czytania zanim nie poznałam rozwiązania zagadki. Nie dziwi mnie, więc że autor jest często nazywany mistrzem kryminału retro. Mało kto potrafi w tak świetny sposób oddać klimat czasów, w których rozgrywa się akcja jego powieści, a do tego wszystkiego wpleść jeszcze ciężką zagadkę kryminalną, którą czytelnik daremnie będzie próbował rozwikłać przed detektywem. Niestety tym razem muszę przyznać, że trochę się zawiodłam. Przywykłam do tego, że w  utworach Krajewskiego wszystko jest uporządkowane i każde z opisywanych wydarzeń wnosi coś do rozwiązania zagadki. Tym razem jednak wszystko wydawało mi się zanadto chaotyczne i mało interesujące. Potrafiłam odłożyć książkę na dłużej i jakoś niespecjalnie śpieszyło mi się by do niej powrócić. A co najważniejsze, czyli sama intryga kryminalna niby jest, ale tak jakby jej nie było. Coś mi się wydaje, że była to najgorsza z przeczytanych przeze mnie książek autora.
 
Wielu czytelnikom Krajewskiego może to się wydać dość dziwne i zdaję sobie sprawę z tego, że prawdopodobnie należę do mniejszości pod tym względem, ale ja zawsze wolałam Popielskiego od Mocka. Sama nie wiem dlaczego, w sumie pod wieloma względami są to postacie bardzo do siebie podobne. Przyczyną tego jest może to, że pierwszą serią od której rozpoczęła się moja przygoda z twórczością tego autora była właśnie ta lwowska z Edwardem Popielskim. Tak czy owak sięgając po raz kolejny po powieść z tym bohaterem miałam naprawdę wielkie nadzieje, które zostały jednakże w bardzo brutalny sposób rozwiane. Otóż to co otrzymałam to był już zupełnie inny Popielski, niż ten do którego przywykłam. Zamiast aroganckiego, inteligentnego i fascynującego bohatera dostajemy bardzo nijaką postać. Tak więc i pod tym względem czuję się niestety rozczarowana.
 
 
Podsumowując "W otchłani mroku" to powieść raczej słaba, mało interesująca, która mnie osobiście nieźle wymęczyła. Mam tylko nadzieje, że kolejne powieści Marka Krajewskiego okażą się ciekawsze. Póki co musze poczekać aż w moje ręce trafi "Władca liczb".

35 komentarzy:

  1. To chyba pierwsza, raczej mało pozytywna recenzja tej książki. Mam ją dopiero w planach, więc jak przeczytam, na pewno o niej napiszę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W sumie sama nie spodziewałam się, że kiedyś napiszę dość nieprzychylną opinię o książce tego autora, ale ta jest naprawdę słaba ;-)

      Usuń
  2. Mam w planach przeczytanie wszystkich książek tego pana :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Czytałam jedynie "Śmierć w Breslau" tego autora. I mi się podobała, choć powoli się czytało przez te niemieckie nazwy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Śmierć..." jest jak dla mnie jedną z lepszych tego autora, więc nie dziwię się, że Ci się podobała ;)

      Usuń
    2. Planuję poznać cały ten cykl :)

      Przy okazji zachęcam do wzięcia udziału w moim konkursie:
      http://literaturomania.blogspot.com/2014/12/pomikoajkowy-konkurs-ksiazkowy.html

      Usuń
    3. Jak najbardziej zachęcam więc do dalszego czytania ;-)

      Usuń
  4. Jedna jego książka stoi na półce i czeka już prawie rok, aż mi wstyd !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie martw się ja też tak mam, że kupię jakąś książkę i czeka na regale przez bardzo długi czas ;)

      Usuń
  5. Już dawno nie czytałam książki Krajewskiego, ale widzę, że za bardzo nie straciłam. Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Za mną tylko jedno spotkanie z twórczością pana Marka Krajewskiego. Obyło się bez fajerwerków, ale może miałam akurat zły dzień. Myślę, że jeszcze kiedyś do niego powrócę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Warto, zwłaszcza do tych wcześniejszych powieści ;-)

      Usuń
  7. Bardzo ciekawa fabuła... ta książka gdzieś mi na pewno mignęła, bo kojarzę okładkę, ale nawet nie wiedziałam, że fabuła jest taka ciekawa. Jednak twoja opinia nie jest zbyt pozytywna, więc już sama nie wiem, czy czytać, czy nie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeżeli jeszcze nie czytałaś nic Krajewskiego, to radzę zacząć od innego tytułu ;-)

      Usuń
  8. Dużo słyszałam o samym autorze, ale nic nie czytałam z jego książek.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli kiedyś się zdecydujesz sięgnąć po jakąś jego książkę to polecam tę wcześniejsze :-D

      Usuń
  9. To mnie zaskoczyłaś...
    Dla mnie ta książka była mocna, mroczna, paskudna, realistyczna, klimatyczna i w ogóle... Świetnie mi się ją czytało.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem, może czytając miałam nie do końca odpowiedni nastrój, w końcu tak wiele czynników zewnętrznych wpływa na odbiór czytane przez nas książki ;-)

      Usuń
  10. Nie znam jeszcze twórczości Krajewskiego, ale mam w planach. Szczególnie, że akcja jego książek często osadzona jest we Wrocławiu ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak autor w niezwykły sposób tworzy klimat przedwojennego Wrocławia ;-)

      Usuń
  11. Mam nadzieję, że następna część okaże się lepsza.
    W planach mam pierwszy tom.
    P.S. Przerażająca okładka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak okładka mrożąca krew w żyłach, ale myślę, że bardzo dobrze odzwierciedla zawartość :-D

      Usuń
  12. Lubię mroczną atmosferę książek, ale nie nie do końca w zwykłych kryminałach. Ta książkach znów taka zwykła nie jest jak widzę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widzę, że nie tylko ja lubię mroczne historie ;-)

      Usuń
  13. Chociaż ten gatunek bardzo lubię, to podziękuję i nie będę rozglądała się za książką ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. Twórczości Krajewskiego jeszcze nie poznałam, ale w przyszłości bardzo chcę :D

    OdpowiedzUsuń
  15. Jak na razie przeczytałam dwie książki Krajewskiego i jestem zadowolona. Ta jeszcze przede mną, ale się nie zniechęcam ;)

    OdpowiedzUsuń
  16. Kurczę, tego Krajewskiego to ostatnio wszędzie widzę - chyba w końcu sama się przekonam na własnej skórze, czemu tak go każdy chwali. Pewnie każdemu autorowi zdarza się gorsza książka.. Co zatem polecasz na początek? :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń